Zasilanie awaryjne
Czy Twój dom wyposażony jest w centralne ogrzewanie z obiegiem wodnym, wymuszanym przez elektryczną pompę obiegową? Czy w swoim domu masz hydrofor z małym zbiornikiem ciśnieniowym i pompą (lub dwiema), bo korzystasz z własnej studni? Czy masz instalację wentylacji mechanicznej?
Jeśli tak, to do komfortowego życia potrzebujesz relatywnie dużo prądu. Nie na tyle dużo, by zbankrutować. Ale na tyle dużo, by w razie wyłączenia prądu mieć poważne kłopoty.
Awaria sieci elektroenergetycznej może nastąpić zarówno latem (patrz lato 2006 r.) jak i zimą (patrz tegoroczna zima). Latem będzie tylko bardzo niekomfortowe, bo do domu będziesz musiał przynosić wodę ze studni wiadrami. Zimą będzie wręcz niebezpieczne dla zdrowia i stanu technicznego Twojego domu, bo bez prądu Twoja instalacja ogrzewcza przestanie działać.
Jak więc zadbać o awaryjne zasilanie w prąd?
Najprostszym rozwiązaniem wydaje się mały agregat prądotwórczy, benzynowy lub z silnikiem wysokoprężnym. Takie urządzenia nie są drogie, nie dają też prądu wysokiej jakości, nadającego się do zasilania urządzeń elektronicznych. Zużywają za to dużo paliwa, kopcą i hałasują…
Odnawialne źródła energii dają czysty i darmowy prąd, ale za to bardzo drogi. Baterie słoneczne kosztują bardzo dużo pieniędzy, turbiny wiatrowe za to działają w naszych warunkach klimatycznych bardzo rzadko.
Najprostszym rozwiązaniem wydaje się być odpowiednio duży UPS, czyli zasilacz awaryjny. Odpowiednio duży, czyli dający dostatecznie dużo mocy, by zasilić wszystkie niezbędne dla domu urządzenia — pompy i wentylatory, a także sterowniki ogrzewania i wentylacji. Odpowiednio dużą musi mieć też pojemność akumulatorów. Takie urządzenie powinno wystarczyć na awaryjne działanie zasilanych układów przez co najmniej kilkanaście godzin. Dodatkowo warto kupić agregat prądotwórczy, który podtrzyma pracę UPSa.
Warto przygotować swój dom na kataklizm braku prądu, bo jego skutki mogą być naprawdę nieprzyjemne i niebezpieczne!